Oto wrażenia z pobytu w Brukseli naszej bardzo utalentowanej, laureatki konkursu muzycznego, wszechstronnie uzdolnionej skrzypaczki Marysi Czok.
Wyjazd do Brukseli wraz ze Szkołą Muzyczną w Łomiankach był dla mnie jednym z najlepszych wyjazdów w moim życiu. Dlaczego? Zupełnie nie spodziewałam się takich przeżyć… Powiem więcej, na kilka dni przed wylotem obawiałam się tego jak będzie, co będziemy robić, czy się uda, czy wszystko wyjdzie, czy nie będzie nudno… Miałam w głowie mnóstwo pytań, a moje optymistyczne nastawienie do życia nieco przygasło. W Centrum Polskim poczułam się jak w domu. Cudowne jedzenie, cudowny Pan Zenon, jego Żona oraz ich uroczy, muzykalny Syn- to wszystko się na to złożyło. Bardzo podobała mi się nasza integracja (Szkoły Muzycznej): poczynając od wspólnych posiłków oraz ich przygotowaniu (!), aż do wspólnych wyjść na miasto, do restauracji, wspólnych wieczorów w pokojach. Z większością uczniów ze Szkoły znam się od wielu, wielu lat, ale w zasadzie nigdy się nie mieliśmy okazji lepiej się poznać… Teraz jest już zupełnie inaczej. Wiem, że Janek nie je sera, a Karolinka zamyka oczy, kiedy się skupia na utworze… Artur pozwolił mi umyć u siebie w pokoju włosy, Nastasja stała się moją przyjaciółką, Wiktoria rozgrywała się ze mną w pokoju na skrzypcach… Może to infantylne. Dla mnie jest piękne! Wreszcie staliśmy się grupą. Wyjazd do Brukseli miał jednak punkt kulminacyjny- był nim nasz koncert. Ciężko się pisze o swoich poczynaniach artystycznych, ale chyba powinniśmy być z siebie bardzo dumni. Włożyliśmy ogrom pracy w przygotowania, ćwiczyliśmy na wielu audycjach, koncertach, odbyliśmy wiele lekcji zanim stanęliśmy przed zagraniczną publicznością. Ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że warto było czekać 10 lat na to, aby w wieku 17 lat zagrać zagraniczny koncert. Niewielu uczniom się to zdarza! W sposób szczególny należy podziękować za wspaniałą organizację- wycieczki, wyjście do Parlamentu… Cudownie, że oprócz muzykowania mieliśmy okazję poznać kolejną stolicę Europy. Wyjazd do Brukseli zapadnie mi w pamięci na zawsze. Po stoktoć dziękuję!
Pozdrawiam, Marysia Czok